niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 3 - obóz

Od razu mówię, że w tamtym rozdziale musiałam co nieco opisać i mógł się wam wydać nudny. Mam nadzieję, że z tego będzie zadowoleni :)

Seba zaprowadził mnie na ściankę wspinaczkową. Szczerze, to mnie trochę zatkało.
-Mam tam wejść? - upewniłam się. Kiwnął głową.
-Ale ta lawa...
-Co z nią? Lawa jak lawa.
Przełknęłam ślinę. Nie musiałam pytać, czy lawa na ogół jest gorąca. Wiedziałam, że tak. Zaczęłam się wspinać. To była katorga. Dawno czegoś takiego nie robiłam, a ta ścianka jeszcze nie wystygła po ostatnim wybuchu. No i nie miałam pojęcia kiedy znowu wszystko zaleje lawa. Nie pomogło to, że w pewnym momencie przykłusował Chejron, by zobaczyć, jak sobie radzę. Skończyłam ćwiczenie po godzinie, cała poparzona i w podartej koszulce.
-Idź się przebierz i biegnij na arenę. Przed obiadem macie jeszcze trening z łucznictwa. - zapowiedział Chejron i odszedł. Ledwo doszłam do domku, padłam na swoje łóżko. Byłam wykończona.
-Nie martw się. Każdy przez to przechodzi od razu po przybyciu do obozu. - usłyszałam. Uniosłam się na łokciu, żeby sprawdzić, kto mówi. Na łóżku naprzeciwko siedziała dziewczyna w moim wieku. Szybko poszukałam w pamięci jej imienia - Julia. Kiedy się przyjrzałam, zobaczyłam, że jej ramiona pokrywają niewyraźne ślady.
-Kiedy przyszłaś do obozu? - zapytałam.
-Jakiś tydzień temu. - uśmiechnęła się. - Chodź, bo spóźnimy się na zajęcia. Chejron nie byłby tym zachwycony. - dodała.
-Chejron będzie nas uczył? Wszystkiego?
-Oczywiście, że nie. Driady i satyrowie to też nieźli nauczyciele - uśmiechnęła się Julia.
-Chodźmy już.
Pobiegłyśmy na arenę. Na szczęście, Chejrona jeszcze nie było. Julia pomogła mi znaleźć dla siebie łuk. Czekając na nauczyciela, rozmawiałam z moim rodzeństwem. Mieliśmy trening całym domkiem. Oprócz nas na arenie nie było nikogo. Pojawił się Chejron.
-Dziś będziemy ćwiczyć parami. Diana z Werą, Paweł z Tymkiem, Asia z Julią. Sebastianie, Oliwia prosiła, żebyś do niej zajrzał, jak tylko będziesz mieć czas. Chodzi o zdobywanie sztandaru. Idź, odrobisz to niedługo. - powiedział Chejron. Patrzyłam, jak Seba wybiega na zewnątrz.
-Kim jest Oliwia? - zapytałam Julkę, kiedy szłyśmy na wyznaczone stanowisko.
-Och, grupowa z domku Ateny. Mamy z nimi tymczasowy sojusz. Do tego Seba będzie dziś rozmawiał z innymi grupowymi. Musimy mieć super drużynę!
-Bez gadania. - ostrzegł nas Chejron. Założyłam strzałę na cięciwę. Lubiłam strzelać, choć mama zabierała mnie na strzelnicę tylko od czasu do czasu. No i na pewno nie strzelałam szybko. Zerknęłam na Tymka i Pawła - strzelali z dystansu 100 metrów, lecz często nie trafiali. Popatrzyłam na moją tarczę, ustawioną 20 metrów ode mnie. Strzelałam już z takiego dystansu. Wycelowałam i strzeliłam. Strzała z sykiem przecięła powietrze i wbiła się w sam środek tarczy. Zamrugałam, zaskoczona. Jeszcze nigdy mi tak dobrze nie szło.
-Jak ty to zrobiłaś? - Jula lekko chybiła.
-No wiesz... Ćwiczyłam. - mruknęłam. Szybko wypuściłam jeszcze dwie strzały. Jedna trafiła obok pierwszej, druga przeleciała pół metra od tarczy.
-Po prostu super! - burknęłam i poszłam po strzałę. Właśnie wkładałam ją do kołczanu, gdy usłyszałam konchę. Czas na obiad. Poszłam za rodzeństwem do pawilonu. Przy stołach siedziała już połowa obozowiczów. Nie było domków Aresa, Ateny i Iris - one ćwiczyły dziś w lesie, a także domku Hefajstosa - jeszcze nie wrócili z kuźni. Usiadłam przy naszym stole i zapatrzyłam się na szklanki. Zawsze nie wiedziałam, co sobie wybrać do picia. Dziś postanowiłam poprosić o sok porzeczkowy - przekonałam się już, że jest pyszny.
-Co jeszcze dziś mamy? - zapytałam Julkę, gdy wszyscy zabrali się za jedzenie (pamiętając o ofierze dla bogów).
-Zaraz po obiedzie idziemy do lasu. Driady pokażą nam odpowiednie zioła. A biada ci, jeśli nie zapamiętasz! - powiedziała dziewczyna, jednak zepsuła efekt, uśmiechając się szeroko.
-A potem my i domek Hekate czyścimy stajnie. Zapewne pójdzie nam szybko. - dodała i zajęła się swoim kurczakiem. Pomyślałam o swojej mamie. Chejron zapewnił mnie, że została poinformowana, gdzie jestem, a mimo to wypominałam sobie, że się z nią nie pożegnałam. No trudno...
-Idziesz? - Tymek szturchnął mnie w ramię.
-No jasne. - pośpiesznie wstałam od stołu. Poszliśmy w kierunku lasu, gdzie już czekały na nas driady. Lekcja trwała godzinę. Kiedy wracałam do domku, po głowie latały mi dziwne nazwy roślin, myląc się z ich zastosowaniem. Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Mieliśmy piętnaście minut przerwy.
Stajnie były prześliczne. Duże, przestronne. Kiedy weszliśmy, konie i pegazy przywitały nas rżeniem. Z ciekawością patrzyłam, co robią dzieci Hekate. Podchodziły kolejno do każdego boksu. Od razu robił się czysty i zapełniał świeżą słomą.
-Oni muszą mnie tego nauczyć. - powiedziałam do Julki, która stała obok. Roześmiała się. Przeszłyśmy się korytarzem. Oglądałam konie z zachwytem. Kiedy byłam młodsza, mama zabierała mnie raz na miesiąc do małej stajni. Uwielbiałam jeździć konno. Teraz nagle zapragnęłam znów wsiąść na siodło. Jula właściwie odczytała moją minę, bo powiedziała:
-Jutro mamy lekcję jazdy konnej. Nie musisz długo czekać.
Dzieci Hekate już uporały się z zadaniem, toteż całe popołudnie mieliśmy wolne. Poszłam z Julką na molo. Naprawdę ją polubiłam. Po drodze rozmawiałyśmy o swoim życiu poza obrębem obozu. Dowiedziałam się, że Jula po wakacjach będzie chodzić do mojej szkoły (o ile nie zostanie w obozie). Opowiedziałam jej o szkole; których nauczycieli nikt nie lubi, a którzy pozwalają na lekcji słuchać muzyki. Czas szybko płynął. Znowu zabrzmiała koncha. Ze zdziwieniem odnotowałam, że jestem głodna. Pobiegłam z Julką na kolację. Potem było ognisko. Śpiewaliśmy hit obozowy: coś o bogach, półbogach i potworach i starych zbzikowanych staruszkach.
Po wszystkim, rozeszliśmy się do domków: pan D. dzisiaj nie wygłosił żadnego przemówienia.
Zmęczona opadłam na poduszkę. Rozmawiałam jeszcze chwilę z Dianą, ale potem Seba zarządził gaszenie światła i zasnęłam.
Śniło mi się, że byłam w jakiejś jaskini. Za mną słyszałam wycie wilków. Przede mną, przykuta do skały, siedziała mała dziewczynka. Chciałam do niej podbiec, ale coś mnie powstrzymało. Ona się śmiała. Wprost pokładała się ze śmiechu. Do jaskini wpadły wilki.
Obudziłam się. Był środek nocy. Przewróciłam poduszkę na drugą stronę. Chwilę później znowu zasnęłam i tym razem nic mi się nie śniło.

Trochę się rozpisałam... Następny rozdział napiszę pewnie do środy :)

6 komentarzy:

  1. Dopiero zaczęłam czytać i na szczęście nie miałam dużo do nadrobienia :D fajnie naprawdę fajnie ^^
    Sen jak dla mnie mogłaś dłużej opisać ale w pełni rozumiem że to koniec rozdziału więc pewnie już pojawiło się to by jak najszybciej skończyć XD cóż przynajmniej ja tak mam XD ogółem był świetny :D
    Napisałaś że trochę się rozpisałaś....... jak dla mnie jest okej możesz nawet bardziej się rozpisywać XD
    Przepraszam że nie komentuję każdego rozdziału, mam nadzieję że mi to wybaczysz :D
    Zapraszam również do mnie na bloga :D
    percabeth-jasper-leo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Sen na razie krótki, ale niedługo może zrobię coś dłuższego...
      zobaczę jeszcze jaką długość będą miały rozdziały :)
      oczywiście, że ci wybaczę! I tak się cieszę, że komuś się to w ogóle podoba :D
      Zaraz zerknę na bloga :)

      Usuń
  2. Kończyć w takim momencie xD I jeszcze nie informować o następnym xD Nie ładnie tak xD Z tym snem to będzie ciekawie xD Kto wie wilki, może Lupa coś merda? xD Czekam na next xD
    Pozdrawia Cherry xD

    OdpowiedzUsuń
  3. :)
    Dziękuję, za wszystkie twoje komentarze :)
    Z Lupą nigdy nic nie wiadomo...
    Next już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już wspominałem lubie pisać dziwne komy xD Tak więc:

    1) Dzień w obozie - No dzień jak na codzień tam. Ale mówie, Seba chyba podwala sie do Juli. A może tak na prawde on jest jej wrogiem i tylko udaje przyjaciela? C.D.N xD

    2) Strzelanie z łuku - WoW ona to jakiś fuksiarz. A może jej matką jest jednak Fortuna. Wiem. Ona nie jest herosen tylko bogiem. xD Córka Apollina i Tyche. Tak to sie zgadza...

    3) Reszta dnia - Normalny dzień w obozie herosów. A pan d nic nie wygłosół bo pewnie mu się nie chciało. On jest leniwy. Przepraszam Bogowie. Nie zabjcie mnie xD

    4) Sen - UhuHu . xD najlepszy moment xD Jest se Asia w jaskini a tu ta dzieweczka xD Śmieje się. I wyskakują wilki. Nono xD Mam kilka propozycji jak potoczy sie akcja:

    a) Dziewszyna to Gaja i wessa Asie do ziemi

    b) Dziewczyna okaże sie jej matką Tyche która okaże się jej wrogiem i ją zabije

    c) Dziewczyna to bedzie poprostu dziewczyna, ale psami okaże się hera (specjalnie napisałem z małej litery)

    Tak więc rozdział spoko lece czytać next :D

    Pozdrawia Maxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. 1) za dużo kombinujesz
    2) córka Apollina i śmiertelniczki.
    4) może mi zostaw akcję, co? :D

    OdpowiedzUsuń