niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 6 - rzeczy się nieco komplikują

Pierwszy tydzień szkoły - o dziwo - upłynął bez przeszkód. Za to w poniedziałek pani zaskoczyła nas nowiną. W środę jedziemy na całodniową wycieczkę do lasu. Jakiego lasu, to już nauczycielka nie raczyła powiedzieć. Spojrzałam na Julkę. Może udam, że będę chora? Niezbyt podobał mi się pomysł z wycieczką.
-Proszę pani, a ile to będzie kosztowało? - zapytał Jeleń. Tak! Mogę skłamać, że mama się nie zgodzi bo nie mamy kasy.
-Wycieczka jest za darmo. - powiedziała pani, niwecząc moje nadzieje. - Funduje wam ją szkoła. Zajęcia te pomogą wam lepiej zrozumieć przyrodę... - westchnęłam. Jakbym miała za mało zajęć z ziołolecznictwa w obozie?
Na przerwie podeszła do mnie Jula.
-Dlaczego tak nie chcesz jechać? - spytała. Westchnęłam.
-Mam naprawdę złe przeczucia. Jakby coś miało się stać. Coś ZŁEGO. - powiedziałam z naciskiem.
-Och, daj spokój. Za bardzo się przejmujesz. - poszłam za siostrą na historię. Akurat ta lekcja była super. Cała o greckiej mitologii! Pan Huser zrobił nam kartkówkę. O ocenę mogę być spokojna. Oddałam swoją kartkę pięć minut przed czasem. Do końca lekcji rysowałam coś w zeszycie. Kiedy zadzwonił dzwonek, nieśpiesznie zebrałam swoje rzeczy. Po co lecieć na łeb, na szyję, na fizykę, nie? Właśnie miałam wrzucić zeszyt do plecaka, kiedy ktoś położył na nim rękę. Ze zdumieniem spojrzałam na Wiktora.
-Mogę zobaczyć? - spytał.
-Eee. Nie sądzę. - zabrałam zeszyt. Kątem oka zauważyłam, że na końcu sali chłopaki popychają się łokciami. To był zakład, czy co? Bez słowa wyszłam z klasy. Julkę dogoniłam dopiero na drugim piętrze, tuż przed salą do fizyki.
-Dlaczego jeszcze nie ma pani? - zadziwiłam się. Ona niestety nigdy nie chorowała. Odpowiedź właśnie nadchodziła korytarzem. Pan Osioł (nie żartuję, naprawdę tak się nazywa), nauczyciel w-fu otworzył drzwi do sali 41.
-Zapraszam. Macie dziś zastępstwo ze mną. Pani Krystyna miała mały wypadek.
Wypadek? Serio?
-Na szczęście nic groźnego. - dodał szybko nauczyciel, niwecząc nasze nadzieje.
-Lekcja będzie wolna! - ucieszyłam się. Jednak dziś chyba lepiej zniosłabym fizykę. Nie mogłam się skupić na grze w statki. Ciągle wydawało mi się, że powinnam o czymś wiedzieć. Że coś mi umknęło. Julia ograła mnie z kretesem.
-Co się dzisiaj z tobą dzieje? - zapytała zdumiona.
-Sama nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zadzwonił dzwonek i wszyscy rzucili się do drzwi. Nie bez powodu - byliśmy na ostatnim piętrze, a w szatni za kilka sekund zrobi się tłok. Oddałam siostrze żelki, o które grałyśmy, i pobiegłam za klasą. Cudem udało mi się wziąć swoje rzeczy. Wyszłam przed szkołę. Dzień był wyjątkowo ciepły i słoneczny. Chciałam właśnie wyjść przed szkołę, ale stanęłam jak wryta. Zaraz koło stojaków na rowery stał... mój tata! Nie widziałam go od dwóch miesięcy (to i tak niewiele jak na półboga). Jednak zupełnie nie spodziewałam się go w szkole. Powoli podeszłam do mężczyzny.
-Co ty tu robisz? - zapytałam wprost. Apollo się lekko uśmiechnął.
-Nie mogę ci dużo powiedzieć, ale mam dla ciebie wcześniejszy prezent urodzinowy.
-Co? - zdziwiłam się.
-Proszę, weź to. - nadal nic nie rozumiałam, ale przyjęłam bransoletkę.
-Co...
-Kiedy ją zdejmiesz i pomyślisz o broni, natychmiast zamieni się w łuk, a kołczan pełen strzał po prostu pojawi się na twoich plecach.
-Ja... Dziękuję... Ale dlaczego..
-Wkrótce będzie ci to potrzebne.
-Ale, tato! Ja nie mam pojęcia...
-Zrozumiesz jak przyjdzie czas. - znowu mi przerwał. - A teraz...! - wyczekująco zawiesił głos
-O nie. Naprawdę nie musisz! Pewnie się śpieszysz, albo coś... - próbowałam odwieść go od tego pomysłu, ale...
-Kiedy wokół tylko ciemność
Zapamiętaj, proszę jedno:
Słońce zawsze będzie w tobie
Pomożesz nie tylko sobie.

Zastanów się nad tym dobrze.
Apollo odszedł, a ja stałam jak wmurowana. Ciągle miałam w uszach jego haiku... czy może dziwną przepowiednie? W zadumie spojrzałam na bransoletkę. Była naprawdę ładna; cieniutka, srebrna, z wygrawerowanym moim imieniem. Kiedy się przyjrzałam, zauważyłam, że kropka nad "i" zamieniona jest w małe słoneczko, a we wnętrzu bransoletki był zarys łuku. Nadal trochę zdziwiona tym prezentem pobiegłam do domu. Byłam już spóźniona.
-Jestem. - wydyszałam od progu. Szybko zjadłam obiad i się przebrałam. Potem mama zawiozła mnie na lekcję jazdy konnej. Przez całą godzinę byłam rozkojarzona i chociaż dostałam swojego ulubionego konia - Nygusa - to w końcu pani się trochę na mnie (delikatnie mówiąc) wkurzyła.
-Czy zamierzasz mnie olewać całą godzinę?! - krzyknęła. Spojrzałam na ujeżdżalnię. Teraz była moja kolej. Ruszyłam kłusem, potem galopem. Szybko najechałam na przeszkodę. Za szybko. Nygus wytracił rytm w zakręcie. Najechałam jeszcze raz - tym razem skoczyliśmy. Skoczyłam jeszcze dwie przeszkody, już bez większych niepowodzeń. Podjechałam na koniec zastępu i patrzyłam jak radzi sobie moja koleżanka, ale myślami ciągle wracałam do rozmowy z tatą. Nagle jakiś pies wybiegł z lasu. Konie się spłoszyły, a ja w ogóle nie byłam na to przygotowana. Nygus z miejsca ruszył mi galopem i bryknął. Niebezpiecznie zsunęłam się na prawą stronę. Na szczęście szybko wdrapałam się z powrotem na siodło i wróciłam na swoje miejsce, zanim pani instruktor zauważyła. Odetchnęłam z ulgą. Już w stajni, dałam Nygusowi dużą marchewkę. To on dziś musiał się ze mną męczyć. Zanim odniosłam siodło do siodlarni, przyjechała moja mama. Wróciłyśmy do domu trochę po osiemnastej. Na kolację mama zrobiła zapiekankę makaronową. Zjadłyśmy, rozmawiając o środowej wycieczce. Akurat wstawałam od stołu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć, a ja szybko poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Suszyłam włosy, gdy do łazienki zapukała mama.
-Co się stało? - zapytałam
-Przyszedł list od cioci Estie.
-Iii?
-Przyjedzie do nas na kilka dni.
-Kiedy?
-Za tydzień.
Jęknęłam. Nie lubiłam cioci Estie. Była córką siostry mojej babci. Miała 40 lat, ale usilnie chciała iść "z duchem czasu" i... no, powiedzmy tyle.
Szłam spać w podłym nastroju.
Byłam w lesie. Słońce świeciło jasno, ptaki ćwierkały. Za mną słyszałam przytłumione głosy. Przytłumione, ale znajome. Obróciłam się i zobaczyłam kilka osób z mojej klasy. Rozejrzałam się wokoło. Mój wzrok przyciągnęło zwalone drzewo.
-Chodźcie tam! - zachęciłam. Wszyscy rozsiedli się na pniu. Wyjęłam z plecaka kanapkę i zaczęłam jeść. Było cicho i spokojnie. Padł na mnie jakiś cień.Uniosłam głowę i zobaczyłam Julkę.
-Gdzie ty byłaś?
-Przejść się. Chodź, tam dalej jest super grota! - zawahałam się. Coś mi mówiło, że...
-No chodź!
Pobiegłam za siostrą. Kilkaset metrów dalej znalazłyśmy jaskinię. Z mieszaniną ciekawości i niepokoju weszłam do środka... Rozejrzałam się wokoło i odetchnęłam z ulgą. To była tylko mała jaskinia. Pusta w środku. W sam raz na schronienie się przed resztą klasy. Julka uśmiechnęła się do mnie. Wtem ktoś stanął w wejściu. Jego cień przesunął się w naszą stronę...
Obudziłam się, zlana potem. Budzik wskazywał 2.17. Zakryłam głowę poduszką.


Od razu mówię, że następny rozdział pojawi się nieco później...

4 komentarze:

  1. Tak więc komentowania ciąg dalszy. Już na sam początek chciałbym przeprosić za tak późne komentowanie, ale ostatnio czas mnie goni xD. Ale to nie ważne. Ważne jest teraz komentowanie.

    1) Zwykły dzień w szkole - Śmieszy mnie ta życzliwość Asi w stosunku do nauczycieli xD. No ale ładnie opisany dzień w szkole, przyznam.

    2) Przepowiednia - przepowiednia bardzo mi się podobała, ale gdybyś oddzieliła ją od reszty tekstu byłaby bardziej czytelna xD. Ale tak to mi sie podobała.

    3) Sen - wiem, ominąłem troche watków, ale przejde już do snu. Julka to musi być jakiś potwór mówie ci. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to hera. Strzeż się jej/jego. hera jest zły/zła/złe xD A ten cień... hmm... A może to Apollo. Zwabił córke, aby jej zrobić... krzywde? xD Wiem, wiem, wymyślanie historii zostawie Tobie xD

    4) Ciekawy rozdział. Dobra rada: na przyszłoś rób więcej akapitów (niekoniecznie 3 jak na polskim) Dzięki temu tekst stałby się czytelniejszy. Wiem czepiam się xD Ale oprucz tego to wszystko ładnie. Życzę Ci dużo weny i sukcesów xD

    Pozdrawia Maxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za wszystkie rady i domysły (nie mam pojęcia co ty masz z tą Herą XD)
      Postaram się zastosować (może)

      Usuń
  2. N ohejo :D - ło napisałam ohejo powinnam to zmienić, bo to błąd, który zauważyłam, ale tak fajnie wygląda i brzmi, że mój komentarz będzie z błędem :D

    No więc zaczynając XDD
    Tytuł jest ciekawy i przykuwa uwagę więc oczywiście plus :)

    Jeśli chodzi o wygląd rozdziału (nie patrząc na razie w najważniejszą część rozdziału czyli treść xD) to tak jak pan wyżej dałabym tu trochę więcej akapitów, treść zaś jest ciekawa i wciągająca, czego chcieć więcej?
    Dawaj szybko ten rozdział, a nie nieco później xDDD Nieco później to już minęło :D XD
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
    ~ Julie
    http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/2014/09/rozdzia-vi_21.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wszystko <3
      rozdział przed chwilą wstawiłam, lecę do ciebie :)

      Usuń